Punkty styku robót – jak sobie poradzić?

Punkty styku robót to newralgiczne momenty każdego zadania. Mogą one zablokować pracę Inżyniera: budowa, projekt, program – wszędzie, gdzie zderzają się interesy kilku osób, czy firm, może dojść do zablokowania Twojej pracy.

Styk robót – i masz po robocie

Najlepszym sposobem na uniknięcie nieporozumień i problemów, jest właściwie i dobrze spisana umowa z poszczególnymi firmami lub jasno określone zadania każdej z osób, zaangażowanych w zadanie. Niestety, jak dobrze wiemy – najczęściej to nie my piszemy umowę lub nie odpowiadamy za całość zadania, a jedynie za jakąś część(która może zablokować wszystkich).

Jak umowa jest do dupy lub gdy mam w projekcie osoby konfliktowe, to sposobem, który ja preferuję, jest chodzenie i rozmawianie z każdym zaangażowanym. Uważam, że jest to najskuteczniejszy sposób na rozwiązanie nieporozumień, występujących na punktach styku. Telefony, maile, groźby, przełożeni – ktoś i tak stanie Ci z robotą – szkoda czasu. Lepiej stracić dzień, dwa – wsiąść w auto czy wyjść na budowę-zakład-biuro i zacząć rozmawiać ze wszystkimi zaangażowanymi w punkt styku. Wierz mi, czy pracujesz na etacie, czy na własny rachunek – prowadzenie takich rozmów – tworzy z Ciebie osobę kompetentną i posiadającą cechy, których twój pracodawca czy klienci poszukują. Przełożony czy klient, nie chce być angażowany w konfliktowe momenty, zwłaszcza, gdy dotyczą one drobnego kawałka grubszego zadania/projektu.

Do jednego z projektów zostałem przypisany, z ramienia Generalnego  Wykonawcy, jako Inżynier Budowy w zakresie m.in. robót ziemnych. Czyli nadzór i organizacja prac podwykonawców z branży budowlanej, elektrycznej i wod.-kan. Do wykonania były prace ziemne polegające na wykonaniu uziomu obiektu, kanalizacji oraz poprowadzenia ciągu technologicznego(para i chemia) – do każdego zakresu – inny podwykonawca. Umowę na kopanie miała firma od kanalizacji, termin na wczoraj, oczywiście ich zakres kopania ……nie pokrywa się z kopaniem innych branż.

Przełożeni twierdzą, że to własnie oni mieli wykopać całość – umowa nie do końca tak stanowi. Stwierdziłem, że nie ma co się w przepychanki mailowe bawić – poruszyłem temat na ogólnej radzie budowy – skończyło się kłótnią.

Był to moment na przerwanie wszystkich innych zajęć i stracenie 2-3dni, na to, żeby zmieścić się w harmonogramie. Rozpocząłem od spotkania z każdym zainteresowanym, okazało się, że:

  • firma wod-kan. ma konflikt z firmą elektryczną od początku budowy – generalnie kierownik firmy elektrycznej kłócił się z kim popadnie,
  • firma branży technologicznej ma koparkę na budowie i leci „w kulki”.

Panom elektrykom wyjaśniłem, że jak się ze mną nie dogadają, to skończy się to tym, że sami będą kopać(wiedziałem, że mogę troszkę ostrzej, bo zależało im na tym, żeby mieć ten wykop). Po wysłuchaniu fontanny żalu i pretensji pana kierownika elektryków, jacy wszyscy są …ujowi i nie znają się na robocie – uspokoiłem sytuację i zacząłem wypytywać nt. konfliktu z branżą wod.-kan.. Na szczęście nie chodziło o pieniądze, tylko o przeszkadzanie w robotach, po których doszło do ostrej wymiany zdań. Zorganizowałem szybkie spotkanie Elektrycy-Woda, przy moim udziale. Wypiliśmy kawę, pogadaliśmy o pierdołach, a na końcu omówiliśmy sprawę kopania.

Nigdy nie poruszam głównego wątku na początku, bo ludzie w takich sytuacjach jak powyżej przychodzą spięci – łatwo o nic nie wnoszący konflikt.

To samo, jeżeli ja przychodzę do kogoś w interesach lub chcę załatwić jakąś sprawę. Tak jak pisałem o wynagrodzeniach, nie wypada przechodzić w stylu „szybko-do sedna-do widzenia”. Jako Inżynier, powinieneś umieć się zachowywać, skorzystać z gościnności osoby, do której przychodzisz, a przede wszystkim – mieć czas lub przynajmniej sprawiać wrażenie, że dysponujesz czasem dla danej osoby.

Co jest główną cechą wysokiej jakości życia, w dzisiejszych czasach?….. Moim zdaniem pieniądze oraz….. czas! Czas jakim można dysponować dla: bliskich, przyjaciół, kontaktów zawodowych, swojego rozwoju osobistego i zawodowego, zainteresowań/marzeń /pasji.

Rozmowa przyniosła oczekiwany efekt – spisałem protokół konieczności wykonania robót, a elektrycy będą pilnować pracy koparki(w zakresie uziomu).

Tu się zatrzymam – czy branża wod.-kan. będzie pracować za darmo?

I tak i nie – często idzie się dogadać z pewnymi ludźmi bardziej, a z innymi mniej. Nie należy wykorzystywać ugodowych osób, nie dając nic im w zamian. W tym przypadku spisałem protokół konieczności, dzięki któremu będą mieli podstawę żeby wystawić rachunek Generalnemu Wykonawcy, czyli mojej firmie. W ten sposób, przełożonych angażuję dopiero na poziomie ich kompetencji, a nie w kłótnie na budowie. Naturalnie, poprzez ten protokół wziąłem na siebie odpowiedzialność i ryzyko tłumaczenia się przed szefem – takie decyzje nigdy nie są łatwe. Proszę, nie krępuj się – wyraź tutaj swoją opinię.

Branża technologiczna, która miała swoją koparkę – porozmawiałem, żeby się nie wygłupiali, bo w końcu zależy im na terminie – wykonali swoją pracę sami.

Oczywiście wszelkie ustalenia słowne zmieniają swoją wagę w boju. No i jak się okazało, że mamy kolizję z istniejącym kablem – wszystko się posypało. Konfliktowy elektryk zrobił aferę, że nie zabierze się za to, jeżeli Generalny Wykonawca nie weźmie na siebie odpowiedzialności za przecięcie kabla(jakby to był jego problem, a nie mój i Inwestora), a wod./kan. – nie będzie kopał wokół kabla, bo nie są elektrykami.

Kolejne  szybkie spotkanie przy „kablu” – wod.- kan. wykopie koparką co się da(oczywiście pod nadzorem Inwestora i elektryka), a resztę łopatami – elektrycy.

Wyłączamy kabel i przecinamy do przełożenia? ………Nie!!

Kierownik elektryków nie przetnie kabla – albo stwierdzimy, że jest to kabel, z tego, konkretnego obwodu(czyli wezwanie specjalnej firmy do pomiarów), albo Inwestor lub ja, mamy sobie go uciąć.

Tu się zatrzymam….

Normalnie powinienem się wkurzyć, nadać, lub przyłożyć, bo nie ukrywam – facet zwlekał do ostatniej chwili, żeby wyjąć argument przecięcia kabla. Z drugiej jednak strony, Inżynier nie powinien unosić się z powodu jednego kabelka czy…. idioty,… przy takiej drobnicy szkoda było strzępić języka. Wiedziałem, że najgorsze co może zrobić Inżynier, to załamać ręce albo zacząć walczyć. Obydwa wybory nie pchały mojej pracy do przodu, a efekt „stracenia twarzy” lub wejście w konflikt – nie były dla mnie korzystne. (Jeżeli masz inny podgląd na tą sytuację – nie krępuj się – podziel się swoim zdaniem.)

Patrząc więc, na dodatkowy koszt kilkuset złotych, za wezwanie firmy do pomiarów, po pięciu minutach oznajmiłem kierownikowi elektryków, że za dwie godziny będzie miał potwierdzony/wskazany kabel – nabrał  wody w usta, do końca dnia nie stroszył piór, a ja skupiłem się na przeglądnięciu projektów w kierunku nowych „niespodzianek”.

Przy ciągłym gaszeniu pożarów, zapomniałem o jednym – uzgodnić  z Inspektorem Nadzoru Inwestorskiego sposób montażu uziomu – facet przyszedł  i wstrzymał roboty z uwagi na niewłaściwe wykonanie spawanych połączeń uziomu(oczywiście – jego zdaniem).

Cały następny dzień stracony był na poprawki, przy akompaniamencie ku…..ew kierownika elektryków.

Jak widzicie, nigdy nie wolno zapominać o wpływie zewnętrznych osób na twoje zadanie…..

Czekam na Wasze historie z punktów styku robót.